Gdy zapada zmrok… Nocna zasiadka, czyli: „jak łowić nocą”?

Już od najmłodszych lat sama myśl o wyjściu na „nockę” powodowała u mnie dreszcz emocji. W wędkowaniu nocą jest coś magicznego – niesamowity klimat, ciemność, do której muszą przyzwyczaić się oczy, bądź naszpikowane gwiazdami niebo dodatkowo rozświetlane pełnią księżyca. Niby uśpiona rzeka (łowię głównie na Wiśle) płynie swoim tempem… Zapach tlącego się ogniska… W tych wspaniałych okolicznościach możemy oddać się swojej ulubionej pasji wędkowania.

Przygotowując się do takiego łowienia warto pamiętać, żeby zabrać kilka ważnych rzeczy, które zdecydowanie ułatwią nam życie.

Najważniejsza sprawa: przed wyjściem dokładnie sprawdzam sprzęt. Kołowrotki, żyłki, wędki – wszystko to musi być dobrej jakości i sprawne. W nocy nie ma czasu żeby rozplątywać skręconą żyłkę! Dodatkowo: rozstawiając się za dnia na łowisku, sprzęt musimy ułożyć tak, żeby w ciemności niczego nie szukać – wszystko musimy mieć pod ręka. Warto też nawiązać odpowiednią ilość przyponów – nie polecam wiązania haczyków przy świetle latarki, do której trzymania często przydała by się trzecia ręka.

I tu mogę zdecydowanie doradzić zakup latarki czołowej – dobrej jakości towar oferuje firma Jaxon, modele Round Led, Oval Led, Cree Led, zasilane bateriami, a także Led Recharge zasilana akumulatorem. Którakolwiek z tych latarek zdecydowanie ułatwi nam zmianę zestawów, a nawet zwykłe zakładanie robaków, chodzenie po stanowisku.

Często na nocne wyprawy udajemy się w towarzystwie naszych kolegów – mamy wtedy kilka wędek do pilnowania. Klasyką jest zakładanie dzwoneczków. Słusznie, ponieważ dobrze i wyraźnie sygnalizują branie. Będąc na rybach w kilka osób warto zakupić dzwonek z miejscem na świetlik, żeby wyraźnie słyszeć i widzieć na której wędce jest branie.

Jak zauważyłem – pośród fanów łowienia nocą możemy wyróżnić dwie grupy: jedni siedzą całą noc przy wędkach pilnując, żeby nie przegapić brania, drudzy lubią uciąć sobie drzemkę. Jedni i drudzy zasługują na wygodny fotel/krzesło. Fajnym rozwiązaniem są fotele AK-KZY 008, 009, 010 albo mocniejsze AK- KZY 112, 113. Dla wyjątkowych śpiochów stworzone są łóżka karpiowe.

Czym bliżej wyjazdu na ryby tym częściej sprawdzamy pogodę – nie zawsze wybieramy się na miejscówkę gdzie będzie samochód za plecami, do którego w razie deszczu, burzy możemy wskoczyć i przeczekać, a jednocześnie obserwować wędziska. Po kilku mokrych wyjściach stwierdziłem, że muszę zainwestować w parasol – kupiony z zasłonami służy za ochronę przed deszczem i za namiot, w którym można zaliczyć drzemkę.

Niestety (przynajmniej ja tak mam) w ciepłe letnie noce na ryby udaje się za mną jakieś parę tysięcy przyjaciół (w zasadzie to ja udaję się w pobliże ich domów). Jak nie ma wiatru to nie odstępują mnie nawet na krok… Komary… Dobre towarzystwo na rybach jest wskazane, ale to – nie koniecznie. Długo używałem różnych preparatów – jedne pomagały na chwilę, drugie na dłużej, trzecie wcale. Spróbowałem w końcu Muggi, sprzedawanej w sprayu, bądź w kulce w dwóch stężeniach: 9.5% deet i 50% deet. Preparat okazał się skuteczny, a licznych przyjaciół tylko słychać (bez bliższego kontaktu).

Wybierając się na noc nawet w letnim okresie warto wziąć ze sobą cieplejsze spodnie i bluzę. Nie zawsze będzie wysoka temperatura, a nie ma sensu się męczyć, bądź „przytulać do ogniska”.

Łowienie ryb zawsze ma być przyjemnością, odpoczynkiem, a nie obozem przetrwania. Dlatego tak ważne jest odpowiednie przygotowanie do wyjścia.

Po, jak by nie patrzeć, męczącej zasiadce, po pięknym wschodzie słońca lubię zjeść coś ciepłego popijając to gorącą kawą. Do przygotowania posiłków nad wodą używam starej, turystycznej butli gazowej wyposażonej w palnik. Świetna sprawa poza jednym małym, istotnym szczegółem: nabicie takiej butli graniczy z cudem (kolejny wspaniały przepis). A, jako że bardzo lubię poranną kawę i to bynajmniej nie z termosu, zainwestowałem w kuchenkę turystyczną działającą na gazowe naboje. Teraz nie mam problemu z naładowaniem butli – po każdym wyjściu na ryby dokupuję niedrogi nabój, tak żeby być gotowym do kolejnego wyjazdu.

Turystyczne kuchenki gazowe na naboje propan-butan.
Turystyczne kuchenki gazowe na naboje propan-butan.

Jeżeli chodzi o same ryby – raz jest lepiej, raz gorzej. Raz podejdą leszcze, innym razem trzeba zadowolić się niezliczonymi braniami drobnicy, która ciągnie za robaki. Tak to już bywa. Dla mnie liczy się jednak odpoczynek i magiczny klimat nocnych połowów.

Z wędkarskim pozdrowieniem

Piotr Cudny.

Dodaj komentarz